czwartek, 29 lipca 2010

Człowiek czekał

Człowiek czekał. Nie miał teraz nic do roboty oprócz czekania. Czasami stał a czasami chodził nie oddalając się zbytnio od miejsca umówionego spotkania. Wokół niego wznosiły się budynki wzniesionego jeszcze za PRL-u osiedla. Popatrzył na dół, na chodnik również pamiętający czasy poprzedniego reżymu. Popękane i wypaczone płyty. Powiódł końcówką buta po tej quasi księżycowej powierzchni. Pomyślał o tamtym okresie, czasie jego dzieciństwa. W jego kręgu towarzyskim w dobrym tonie było mówienie o PRL-u jako ponurym państwie totalitarnym. Ale on teraz był sam ze sobą i z tym starym chodnikiem i równie starymi budynkami. Mógł więc pomyśleć z wzruszeniem o przeszłości. Fajnie się wtedy żyło, bez tego całego dzisiejszego syfu. Zaczął wspominać różne elementy ówczesnej, swojej, rzeczywistości- książki, komiksy, seriale, zabawy. Komu to przeszkadzało? Cholerne solidaruchy to rozwaliły. Autentycznie był zły. A potem pomyślał, że to bez sensu. To nie wina ani solidaruchów, ani komuchów. To czas. Trzeba by go było zamknąć w jakiejś klatce. W najbardziej dogodnym momencie tak, żeby już więcej nie płynął. Jeżeli już się wkurzać to na czas. W sumie zaś to raczej na Pana Boga. Jako, że na obecną chwilę relacje człowieka z Ojcem Niebieskim były bardzo poplątane taka perspektywa go nie przeraziła. Choć nie wykluczone, że przerazi go później i jęcząc będzie błagał Boga o przebaczenie. Usłyszał odgłos lotniczych silników. Popatrzył w górę wypatrując sylwetki samolotu. Lubił na nie patrzeć. Dla niego były sygnałami innego świata. Chciał kiedyś do niego trafić, ale zbłądził i już nie odnalazł drogi. Kiedy samolot zniknął w chmurach po raz kolejny pomyślał, że to bez sensu. Tu nie chodzi o żadne uwarunkowania polityczne. Dzieciństwo jest po prostu okresem zabawy i odkrywania wielu rzeczy. Świat jawi się jako miejsce pełne możliwości jakie można zrealizować. A jak się ma x-lat to już tak się tego nie widzi. Świat jawi się raczej jako miejsce wielu niezrealizowanych możliwości. Nie zostaniesz już pilotem śmigłowca lub myśliwca, komandosem, agentem wywiadu czy podróżnikiem. Życie z fascynującej przygody zmieniło się w codzienny nudny koszmar. W babranie się w swoich uwikłaniach, uzależnieniach i kolejnych błędnych decyzjach. Chwycił go strach. Tak już teraz będzie wyglądać twoje życie. Powolna i nieustanna degeneracja. Chyba, że Bóg obdarzy cię łaską wczesnej śmierci.